Kolejna sesja w sadzie, kolejna porcja fajnych fotografii, masa radości, powrót z dreszczykiem emocji, powrót taki jak gdybym wiózł sztabkę złota, chyba nie znacie tego, jest to wspaniałe, kiedy auto wraca nie dotykając kołami asfaltu ;) oczywiście zaglądamy do lokalnego sklepiku po Kinder niespodziankę. Jest fajnie, kiedy nie da się obejrzeć tylko raz fot na karcie, kiedy kolejny raz inne ważne zajęcia odkładane są na chwilę, po to żeby jeszcze raz obejrzeć fotografie, kolejny ostatni raz ;) Jest to jakaś choroba ;)
Może ze 2 słowa o samej fotce, choć nie jest najpiękniejsza z całej sesji i kilka razy mówiłem sobie że jest za słaba, żeby zamieścić ją, to jednak po chwili wracałem do niej, żeby upewnić się czy na pewno. Jest w niej coś takiego, że za każdym razem traciłem pewność. Dlatego, dla spokoju przenajświętszego wstawiam i obiecuję lepsze niebawem. Piotrek bez pozowania, sama prawda, chłopisko nie chciało nawet na chwilę przerwać sobie tworzenia arcydzieła, udało się kilka razy sprowokować go do uśmiechu, ale nie było to łatwe.
Piotruś na sesji w sadzie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz