czwartek, 19 lipca 2018

Czasem zdarza mi się, zaskoczyć samego siebie

Tak właśnie jest z tą fotografią, chociaż droga do nie j nie była taka całkiem prosta ;) To było drugie podejście do sesji w tym miejscu, dzień wcześniej zrobiliśmy kilka fotek, ale to była zaledwie rozgrzewka kiedy przegonił i zamoczył nas deszcz. Następnego dnia z trudem udało mi się namówić Agę na wyjazd, oczywiście Miśka nie trzeba było przekonywać pod warunkiem zabrania rowerka ;) 30 kilometrów w jedną stronę na plener jak dla nas to nie jest jakiś tam wyczyn raczej standard, ale miejscówa i pogoda były warte tego, jakby tego było mało to musieliśmy zaczekać ze 2 godziny kiedy robotnicy leśni skończą pracę, ale po tych wszystkich przeszkodach cała polana była nasza i to jest fajne uczucie kiedy nie trzeba się czaić jak czasem w sadach czy nie przyjdzie rolnik z widłami i takie tam ;)


Stylizowana sesja w lesie pod Krakowem chłopiec mały traper z namiotem odpoczywa na polanie
Sesja małego trapera


Foty zrobione dzień wcześniej były trochę nieogarnięte, takie na 50 % to też trochę bolało mnie, dlatego wyjeżdżałem z postanowieniem, że na tyle na ile forma i zaangażowanie Miśka pozwolą, to będziemy robić materiał dogłaskany i prawie udało się to. Z tego ujęcia z małym traperem jestem wyjątkowo zadowolony, może później niż wcześniej wstawię parę innych, ale wstawię na pewno, ponieważ fotografie z tej sesji wyróżniają się i warto ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz