środa, 1 sierpnia 2018

Sesje w Kozłowce kocham szczególnie

Kocham to miejsce, kocham ten klimat, kocham fotografować w parku przy Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. Nie jest to nowe zauroczenie, pamiętam pierwszą sesję i pierwsze foty z Miśkiem kiedy nasz jeszcze nie zapowiadający się model miał chyba z 5 tygodni.
Ojej ożyły wspomnienia, minęło mniej więcej dokładnie 5  lat od pierwszej sesji ;) Kto by pomyślał że przez tych  5 fotograficznych lat przejdziemy wszyscy taki kawał fotograficznej drogi, od początków fotografii dziecięcej, do całkiem ciekawych prac fotograficznych, podobnie nasz mały model od sesji noworodkowej, do całkiem fajnych, czasem nawet ambitnych fotek.
O jej nie miało tak tak być, miała być fajna fota z kilkoma słowami kluczowymi, dwa zdania opisu, a tu nieoczekiwanie jakieś wspomnienia, emocje, wzruszenia, może kiedyś coś więcej o tej drodze, teraz po godzinie 22 nie ma czasu na rozpoczynanie takich tematów na kilka stron.
Ok. przechodzimy do fotki i sensu, yyyy i tu pojawia się problem, ponieważ jak to w fotografii, wszyscy wszystko widzą, co tu prostować, co omawiać, jak wygląda koń każdy wie ;)  Fota dla mnie szczególna, jakoś tak szczególnie gada do moich oczu, do serducha, choć na tej sesji udało się zrobić parę perełek. Wyjechaliśmy na sesję bez wielkiego dynamitu, miejsce znane, dobrze obfotografowane, ale każdy rok na metryce Miśka to nowe możliwości i na to najbardziej liczyłem, oczywiście model nie zawiódł, może kiedyś uda się wstawić jeszcze kilka fotek ;)
Warto wspomnieć o ciekawej przygodzie, która przydarzyła nam się w parku pałacowym, otóż trafiliśmy na ekipę realizującą program Top Model, obserwacja modelek, realizatorów była dla nas jak podglądaniem reality show z wielkiego świata. Dla nas pasjonatów mody i fotografii było to fajną przygodą ;)


Mały chłopiec w parku pałacowym w Kozłówce zamyślony czeka na mamę
Mały smutny panicz w parku ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz